czwartek, 22 września 2016

Agnieszka Fechner z Pani Matka

Macierzyństwo to dla mnie dopełnienie związku, to wynik miłości, kobiece spełnienie, a zarazem ciężka praca i największe wyzwanie wydobywające z nas nie tylko to co w nas dobre i piękne, ale też to co chowamy przed samymi sobą i resztą świata. 

Bycie we dwójkę po ślubie było dla nas niesamowicie pięknym czasem, ale po niecałym roku zaczęliśmy odczuwać pewien niedosyt. Czułam, że potrzebujemy czegoś więcej. Byłam na drugim roku studiów i racjonalne wydawało mi się poczekać z macierzyństwem.  Wierzę jednak głęboko, że jest Ktoś kto ma większy łeb od nas i naprawdę dobrze kieruje naszym życiem. Czasem niezgodnie z naszymi planami i oczekiwaniami, ale ZAWSZE z dobrym skutkiem. Tak też było tym razem.

fot. Pani Matka


Przed zbliżającą się pierwszą rocznicą ślubu okazało się, że jestem w ciąży. Popłynęły łzy strachu, ale i niesamowitej radości. Tak to się zaczęło. Licencjat broniłam 2 tygodnie po porodzie, siedząc na półdupku pod wpływem ogromnej ilości hormonów. Adrenalina na szczęście zrobiła swoje, pracę obroniłam. Drugie studia (magisterka), długie oczekiwanie i druga ciąża. Staraliśmy się ponad pół roku. Lekarka powiedziała, że w tym cyklu nie ma szans, nie ma owulacji, może w kolejnym. A jednak…Wymodlona, wyczekana, najpiękniejsza, córka. Magisterka napisana, obroniona, zapomniana. Oceny miałam lepsze z dwójką dzieci, niż gdy byłam sama. Dziś jest z nami jeszcze najmłodszy syn, podarowany i przyjęty z otwartymi ramionami.

Największą zmianą w wielu aspektach było dla nas pojawienie się właśnie tego trzeciego syna. Z doświadczenia kilku innych mam mogę powiedzieć, że przy trzecim dziecku jest najtrudniej. Nam było. Kiedy przerwy między maluchami są małe (do 3 lat) to trudności jest tylko więcej. Nagle zaczyna brakować rąk. Przez pierwszy rok „czas dla siebie” nie istniał. Ja miałam problemy z karmieniem piersią, karmiłam odciąganym mlekiem co kosztowało mnie wiele stresu i wyrzeczeń. Każde z dzieci wymagało od nas ogromnej ilości uwagi i poświęconego czasu. W tamtym momencie było nam bardzo trudno, ale dziś kiedy najmłodszy synek ma 2 lata jest wspaniale. Ja zawsze kieruję się jedną myślą kiedy ogarnia mnie znużenie, zmęczenie, frustracja itd. I ma to zastosowanie i przy trudach karmienia piersią, i przy kolkach, i zmęczeniu i braku czasu… To tylko przejściowe. Rok, dwa szybko miną a radość z bycia rodziną jest nie do porównania z niczym innym. Dom tętni życiem, toczy się wiele historii, każdy ma swoje radości i smutki, jest gwar, śmiech, płacz i krzyki. Wszystko to mnie niesamowicie ładuje. Może dlatego też lubię duże miasta.

Oczywiste jest to, że pojawia się też rutyna i zmęczenie, chęć złapania oddechu. Dlatego bardzo dbamy z mężem o to, żeby nie zagubić w tym wszystkim nas. Staramy się razem wychodzić, od czasu do czasu wyjechać do znajomych na jeden wieczór, albo zwyczajnie pogadać przy winie. I nie mam wyrzutów sumienia, że dzieci zostają z lubianymi niańkami. Bez tego ani rusz. Do rodzicielstwa trzeba dwójki i to zgodnej dwójki, mocnej dwójki, która się wspiera i sobie pomaga, dzieli obowiązki i stara się nawzajem rozumieć. To jest fundament, na tym polega dla mnie dopełnienie związku przez dzieci. 

fot. Selfie

Przez większość tych lat byłam z moimi dziećmi w domu i mimo, że nie fruwałam codziennie z radości to jednak mam poczucie stuprocentowego spełnienia jako kobieta, żona i matka. Widzę też, że im dalej w las tym więcej potrafię czerpać radości z macierzyństwa. I chociaż pół żartem pół serio  mówię, że rodzicielstwo to wychodzenie każdego ranka jak na wojnę to nigdy nie zmieniłabym swojej drogi. W tym roku kiedy zaczęłam podejmować różne inne działania poza domem nauczyłam się delektować możliwością bycia w nim i z moimi dziećmi, użerania się z nimi, patrzenia jak są radosne, jak im coś smakuje co zrobiłam na obiad, jak się bawią, jak czekają na wspólne wyjście, jak czekamy na tatę itd. Widzę jak przez te wszystkie lata dojrzewam, jak się zmieniam, jak zmienia się moje podejście do roli matki, jak zmienia się nasze małżeństwo. 

Prawdą jest, że macierzyństwo to ogrom poświęcenia, mnóstwo stresów i nerwów, łez i frustracji, a nawet poczucia porażki. Rodzicielstwo odkryło we mnie wiele rzeczy, o których nie wiedziałam o sobie. Jedną z nich było uświadomienie sobie, że wcale nie jestem taką super radosną i mocną psychicznie osobą jak mi się wcześniej wydawało. Szybko zobaczyłam jak łatwo łapię doła, jak jestem mało wytrwała, mało konsekwentna itd. Ale to wszystko jest niczym do tego jak wielką wartością jest rodzina. To wszystko robi się bardzo małe kiedy trzymasz w ramionach zakochane w Tobie dzieci. Nic co dobre i piękne nie przychodzi łatwo. Takie jest życie. 

***  

Jestem Agnieszka. Mam 31 lat, męża, dzieci i dyplom Promotora Karmienia Piersią. To z tym ostatnim chcę związać swoją pozarodzinną działalność. Od początku 2016 roku prowadzę bloga Pani Matka, nie tylko o rodzicielstwie, na który wszystkie Was serdecznie zapraszam. Do zobaczenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zobacz też:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...