Podobno wszyscy kłamią. Rzadko, częściej, w mniej lub bardziej poważnych sprawach. Czasem kłamią mówiąc, że to dla czyjegoś dobra, innym razem z premedytacją i wcale nie w dobrej wierze. Czasem że strachu, a czasem z braku świadomości. Z braku świadomości kłamią głównie ludzie, którzy nie mają dzieci. Jestem głęboko przekonana, że bezdzietni nie kłamią z premedytacja, oni po prostu nie znają życia. Jeśli przyjdzie im doświadczyć bycia rodzicami to prędko zmienią zdanie i dopiero wtedy dotrze do nich, jak bardzo i wielokrotnie mijali się niegdyś z prawdą. Jak myślicie, skąd to wiem? Sama kiedyś nie miałam dziecka i też notorycznie kłamałam...
czwartek, 29 grudnia 2016
Bezdzietni kłamią
Etykiety:
bezdzietni kłamią,
inne,
kłamią,
kłamstwa bezdzietnych,
kłamstwo,
ludzie bez dzieci kłamią,
rozmowy o kupie,
wszyscy kłamią,
że są zmęczeni
piątek, 16 grudnia 2016
Kruche ciasteczka z maszynki do mięsa
Uwielbiam wszelkie ciasta, ciastka i ciasteczka. Wyszukuję nowości, które skradną moje serce, i które mam nadzieję będę potrafiła przygotować w moim domu. Jednak nie ma to jak sprawdzone przepisy przechodzące z pokolenia na pokolenie i smaki wspominane z sentymentem. Bardzo często smaki dzieciństwa. Staram się piec raz po raz coś pysznego, czego zapach rozniesie się po całym domu, a ostatnio rozpoczęłam masową produkcję najlepszych ciastek na świecie. Ciastek, które pamiętam z dzieciństwa, a o których na długi czas zapomniałam. Przypomniałam sobie o nich, bo...
Etykiety:
ciasteczka na smalcu,
kruche ciasteczka,
kruche ciasteczka z maszynki do mięsa,
kuchnia,
przepis na ciasteczka,
przepis na kruche ciasteczka,
smaki dzieciństwa
czwartek, 1 grudnia 2016
Każda matka to robi...
Wyobrażenia o macierzyństwie nigdy nie mają odzwierciedlenia w rzeczywistości. Powtarzam to za każdym razem jak mantrę, bo nie dla wszystkich jest to oczywiste. Warto jednak to zapamiętać i głosić a przyszłym mamom mówić, że nie powinny nastawiać się na różowe jednorożce pląsające po łące z waty cukrowej, która pachnie gumą balonową. Macierzyństwo to ciężki kawałek chleba. Rodzicielstwo właściwie, bo nie ma co umniejszać roli ojców. Ich wyobrażenia też bywają inne niż rzeczywistość, z którą muszą się zmierzyć. Nie chodzi nawet o standardy, że przed porodem zarzekasz się, że nie będziesz puszczała dziecku bajek w tv, ono nie będzie jadło kupnych słodyczy i nigdy nie rzuci się na podłogę w sklepie. W końcu i tak kupisz kinder jajko, pozwolisz lizać posadzkę w osiedlowym warzywniaku i puścisz Tomka i przyjaciół dla chwili spokoju, na dodatek oburzona, że znów powtórka. To własnie rzeczywistość.
Wyobrażenia mogą być bardzo różne. Są jednak sprawy, których nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie, póki nie zostaniemy rodzicami...
Wyobrażenia mogą być bardzo różne. Są jednak sprawy, których nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie, póki nie zostaniemy rodzicami...
Etykiety:
każda matka to robi...,
macierzyństwo,
tego nie możesz sobie wyobrazić,
wszystkie matki tak robią,
wyobrażenia a rzeczywistość,
wyobrażenia na temat macierzyństwa
piątek, 18 listopada 2016
Bunt dwulatka
Prosiłam Tadeusza, żeby nie zamykał drzwi od piwnicy, póki nie wyciągnę wózka, bo chcę mieć go na oku. Zamykał, mimo że prosiłam kolejne kilkanaście razy. W końcu naprawdę zirytowana pytam: Tadeusz, ile razy ja mam do Ciebie mówić?!
Chwila zastanowienia. Na palcach pokazał, że "dwa".
Szlag mnie trafił, ale jak tu się gniewać, kiedy dziecko rozkłada nas na łopatki w ciągu kilku sekund. Nie da się ukryć i nigdy nie będę udawała, że jest inaczej - moje dziecko wyprowadza mnie z równowagi kilkanaście razy dziennie. Nawet jeśli stwierdzam, że moja cierpliwość jest wielka (a nigdy nie była to moja mocna strona...) to ciągle jest za mała w obliczu wyzwania, jakim jest znany wszystkim rodzicom bunt dwulatka. Czy tego chcemy, czy nie to większości rodziców dwulatek kojarzy się z buntem i trudno ten schemat obejść. Tak po prostu się przyjęło, że wszystkie niepożądane przez rodziców zachowania małego człowieka można podciągnąć pod bunt dwulatka. To tak samo, jak wkurwiona kobieta żrąca czekoladę na przemian z chipsami ma okres, nie inaczej. A wracając do dwulatków to każde zachowanie, każde emocje, właściwie wszystko można usprawiedliwić wówczas buntem. Wiecie - nic nie zrobisz, taki wiek, wszystkie dzieci tak mają, trzeba przetrwać...
Etykiety:
bunt dwulatka,
co świadczy o buncie dwulatka,
co to jest bunt dwulatka,
jak radzić sobie z buntem dwulatka,
jak reagować na bunt dwulatka,
rozwój dziecka
czwartek, 3 listopada 2016
Czym jest macierzyństwo?
Czym jest macierzyństwo?
To pytanie zadałam pięćdziesięciu różnym kobietom, również samej sobie. Niesamowicie trudno jest podać jednoznaczną odpowiedź, chociaż na pierwszy rzut oka to banalnie proste! Zgodnie z definicją zaczerpniętą ze słownika języka polskiego PWN, macierzyństwo oznacza: bycie matką i związane z tym uczucia, doznania, powinności. Tak, googlowałam na potrzeby posta! Definicja krótka i prosta jak drut, więc w czym tkwi problem? A no w tym, że przede wszystkim trudno ubrać w słowa to teoretycznie proste i oczywiste. Jakie doznania? Jakie uczucia? Jakie powinności? Czasem najtrudniej odpowiedzieć właśnie na najprostsze pytania, bo nie wszystko okazuje się być w rzeczywistości takie klarowne, jak mogłoby się wydawać podczas czytania mądrych książek. A jednak każdej z pięćdziesięciu kobiet - mam, udało się odpowiedzieć na pytanie!czwartek, 27 października 2016
Domowy peeling kawowy
Gwarantuję, że nie ma lepszego sposoby na złuszczenie martwego naskórka i poprawienie stanu skóry, niż domowy peeling kawowy! Najlepszy, z najlepszych! Gruboziarnisty, aromatyczny i skuteczny! Najczęściej używam go jako peelingu do twarzy, rąk i stóp, ale jak już brudzić wannę to na całego - świetnie nadaje się do peelingowania całego ciała!
Kofeina zawarta w kawie ma za zadanie wspomagać walkę z cellulitem, ponieważ działa rewitalizująco i regenerująco. Pobudza mikrokrążenie krwi, dotlenia komórki skóry, aktywuje wydalanie toksyn a także wspomaga rozpad i wydalanie tkanki tłuszczowej, dlatego znajduje się w składzie wielu produktów antycelulitowych, modelujących i wyszczuplających, które można kupić w sklepach. Jednak nie ma co przepłacać, kupować produktów, których cena nie zawsze idzie w parze z jakością. Znacznie lepiej wypić gorącą kawę w domowym zaciszu, a potem wtórnie wykorzystać fusy, które zostaną na dnie zaparzacza! Dwa w jednym, podwójna korzyść, podwójna przyjemność, dwie pieczenie na jednym ogniu! Domowy peeling kawowy jest idealny! Nie ma jednak co się oszukiwać, żaden specyfik, który będzie posiadał w składzie kawę, a więc kofeinę nie sprawi, że zrzucimy kilka kilogramów a skóra będzie jędrna, gładka i bez efektu skórki pomarańczy. Szansa na poprawę wyglądu skóry istnieje, o ile regularne stosowanie peelingu kawowego idzie w parze z prowadzeniem zdrowego trybu życia, a więc aktywnością fizyczną, utrzymaniem prawidłowej wagi ciała, zdrową dietą... ale nawet jeśli nasza skóra nie będzie bez skazy to po tym peelingu będzie przyjemna w dotyku, gładka i miękka!
Etykiety:
domowe spa,
domowy peeling kawowy,
kosmetyki,
naturalne kosmetyki,
naturalny peeling kawowy,
peeling,
peeling do ciała,
peeling kawowy,
uroda
sobota, 22 października 2016
Bilans dwulatka
Tadeusz skończył 25 miesięcy. Jednak podsumowującego ten miesiąc
posta nie będzie. Podsumowań kolejnych, pojedynczych miesięcy, które nastąpią
również. Drugi rok życia dziecka jest równie
obfity w zmiany, jak pierwszy, chociaż zachodzą one nieco mniej spektakularnie.
Mam wrażenie, że drugi rok jest czasem doskonalenia umiejętności,
które dziecko posiadło w ciągu roku poprzedniego. Wiadomo, że dziecko uczy się
wielu nowych rzeczy, ale skoki rozwojowe są mniej widoczne i wszystko
dzieje się jakoś bardziej płynnie, ciężko wychwycić ten jeden konkretny moment,
kiedy zdarzyło się coś zupełnie nowego! W
pierwszym roku wszyscy rodzice czekają na pierwsze razy. Na to, by pierwszy raz
niemowlę świadomie się uśmiechnęło, przewróciło z pleców na brzuch, pierwszy
raz zjadło coś innego niż mleko albo pierwszy raz usiadło stabilnie. Czekają na
pierwsze słowa, pierwsze zęby, pierwsze kroki... Gdziekolwiek nie
czyta się o drugim roku życia dziecka, tam znajduje się informacje o
doskonaleniu mówienia i chodzenia, generalnie sprawności ruchowej, a ponadto
mają zajść widoczne zmiany w dziecięcym myśleniu. Generalnie
wszystko co pierwsze już było, nawet pierwsze licytacje między matkami na placu
zabaw o to, czyje dziecko jest najlepsze.
Etykiety:
24 miesiące życia dziecka,
25 miesięcy,
badania okresowe,
badania profilaktyczne,
bilans dwulatka,
dwulatek,
książeczka zdrowia dziecka,
moje dziecko jest najlepsze
czwartek, 20 października 2016
Czym jest dla mnie macierzyństwo? / Natalia
Od czterech
miesięcy jestem mamą. Okres ciąży był dla mnie wyjątkowym czasem przygotowań i
przemian, wielu wzruszeń i niepokojów. Nie czułam się jednak mamą. Uwielbiałam
głaskać mój okrągły brzuch, cieszyło mnie kupowanie kocyków, czarnych bodziaków
i flanelowych pieluch w męskie wzory, ale wszystko to było dla mnie bardzo
abstrakcyjne. Cieszyłam się, ale tak naprawdę nie wiedziałam jeszcze na co. Mój
instynkt macierzyński pogrążony był w głębokim śnie i nawet słodkie kopniaki
nie mogły mi nadać tożsamości mamy. Wzruszyłam się do łez pierwszym wyraźnym
odczuciem pulsującego bąbla w moim brzuchu, rozczuliło mnie, gdy na USG 3D
zobaczyliśmy słodko ziewającą buźkę, ale to nie było jeszcze to.
TO pojawiło się, gdy po kilkunastu
godzinach wysiłku usłyszałam krzyk i zobaczyłam niemałego, bo prawie
pięciokilogramowego, człowieka, zwiniętego jak budda, z jajowatą głową.
Położono go na mnie i krzyk ucichł, a macierzyństwo rozlało się przeogromną,
niezmierzoną, bezwarunkową falą miłości. Ot tak, po prostu, naturalnie. W moich
ramionach leżał nasz Owocek, cud nad cudy, abstrakcja urzeczywistniła się.
Miłość, która wypełniła salę poporodową, gdy razem z Mężem wpatrywaliśmy się w
naszego Synka, była tak prawdziwa i namacalna, że dało się ją kroić i jeść
łyżeczką.
Natalia i Wiktor fot. Oskar Sajnok |
Etykiety:
Czym jest macierzyństwo?,
jak wygląda macierzyństwo,
macierzyństwo,
post gościnny,
rodzicielstwo z różnej perspektywy,
to miłość
czwartek, 13 października 2016
Czym jest dla mnie macierzyństwo? / Natalia
Do rodzicielstwa się dorasta…
Z Tatą Kakaludka poznaliśmy się w liceum. W kole teatralnym.
Można powiedzieć, że to takie typowe love story - ja dziecko emo wiecznie
ubrana na czarno, on hip-hopowiec w spodniach do ziemi. Pierwsze spojrzenie i
pierwsza rozmowa - już wtedy wiedziałam, że to coś poważnego. Po tygodniu
zaczęliśmy być parą. I tak nam zostało do dzisiaj.
Różniło nas wiele, a jeszcze więcej łączyło. Mało kto życzył nam szczęścia, bo
przecież to tylko pierwsza miłość - musi się skończyć. Wbrew przeciwnościom
losu udało nam się stworzyć dobry związek, który przetrwał niejedną próbę, a
zwłaszcza próbę czasu. Jak widać przeciwieństwa naprawdę się przyciągają.
Dziesięć lat razem. Pięć lat mieszkania ze sobą. W tym cztery
lata we własnym domu. Dwa spłacone kredyty. Jedno auto. Jeden kot. Przyszedł w
końcu moment, że zaczęliśmy myśleć o dziecku. Temat pojawiał się między nami od
dawna, ale znikał pod nawałem różnych życiowych problemów. Do czasu, aż nic nie
stało się dla nas ważniejsze.
Natalia i Kuba fot. Selfie |
Etykiety:
Czym jest macierzyństwo?,
jak wygląda macierzyństwo,
kakaludek,
macierzyństwo,
mama,
post gościnny,
rodzicielstwo z różnej perspektywy,
syn
czwartek, 29 września 2016
Czym jest dla mnie macierzyństwo? / Małgorzata
Mam
na imię Małgorzata. Mamą zostałam cztery lata temu. Moja córeczka przyszła na
świat na Lazurowym Wybrzeżu, w szpitalu
z pysznym jedzeniem (podobno w Polsce bywa z tym różnie) i pięknym widokiem za
oknem. Kilka godzin po porodzie, leżąc z małym człowieczkiem u boku i mężem
drzemiącym na skraju łóżka, patrzyłam na palmy falujące za oknem i wiedziałam,
że zaczynając nowe życie w takim miejscu wszystko musi udać.
Przyznaję,
że z momentem narodzin dziecka poczułam ulgę, że ciąża i związane z nią
niedogodności są już za mną. Sam poród też nie należał do przyjemności, dlatego
cieszyłam się, że Malutka jest już z nami. W końcu dokonałam najważniejszej
rzeczy w moim dotychczasowym życiu! Tak czuję do tej pory! Niemożliwa do
opisania jest więź, jaka rodzi się pomiędzy matką a dzieckiem. Teraz rozumiem
wszystkie zbzikowane mamuśki na punkcie swoich dzieci, nadopiekuńcze wariatki,
które poza dzieckiem nie widzą świata, zatroskane mamy. Jestem jedną z nich!
Oczywiście celowo wyolbrzymiam, bo zdrowy rozsądek trzeba zachować i łeb na
karku też się przydaje, szczególnie przy małym dziecku. Bezgraniczna miłość i
kompletne oddanie. Sens macierzyństwa potrafi zrozumieć tylko matka. W innym
wypadku jest to niepojęte.
Małgorzata i fot. Album rodzinny |
Etykiety:
Czym jest macierzyństwo?,
gotowanie,
jak wygląda macierzyństwo,
macierzyństwo,
mama,
mamachef,
post gościnny,
przepisy dla niemowląt,
rodzicielstwo z różnej perspektywy
sobota, 24 września 2016
Zupa krem z dyni z pomidorami
Uwielbiam zupy. To idealne rozwiązanie na obiad, szczególnie kiedy ma się dzieci albo mało czasu (albo jedno i drugie), bo większa porcja zostanie na kolejny dzień i wystarczy tylko podgrzać. To doskonała opcja, kiedy nie zawsze cała rodzina może zjeść obiad o jednej porze albo kiedy niejadek wydziwia i trzeba robić podejście do obiadu kilka razy, a nie chcemy żeby mały człowiek jadł zimny posiłek. Ogólnie zupy są super, pyszne, pożywne i stosunkowo nie wiele czasu potrzeba by je zrobić. Właściwie wystarczy wszystko wrzucić do gara i zupa robi się sama. Rosół, pomidorową i kalafiorową mogłabym jeść na przemian, aż by mi wyszły uszami. Osobiście latem uwielbiam orzeźwiającą owocową, ale muszę jeść sama, bo ani Tadeusz ani Tata Tadeusza nie podzielają mojego entuzjazmu. Za to ogórkowa króluje równie często co trójka wyżej wspomnianych faworytów, a wraz z nią krupnik uwielbiany przez Tadka. No, ale do brzegu... Najlepszą zupą jesienną, na którą czekam cały rok jest zupa dyniowa! Gęsta, rozgrzewająca i przepyszna! W tym roku postanowiłam zamknąć ją w słoikach na zimę, żeby dłużej móc cieszyć się jej smakiem, nawet po sezonie. Wersji zupy dyniowej istnieje wiele, właściwie sednem sprawy są przyprawy, których się używa, i które nadadzą kremowi konkretnego smaku, bo dynia sama w sobie jest stosunkowo mało wyrazista, chciałoby się rzec, że bez smaku.
czwartek, 22 września 2016
Agnieszka Fechner z Pani Matka
Macierzyństwo
to dla mnie dopełnienie związku, to wynik miłości, kobiece spełnienie, a
zarazem ciężka praca i największe wyzwanie wydobywające z nas nie tylko to co w
nas dobre i piękne, ale też to co chowamy przed samymi sobą i resztą świata.
Bycie we
dwójkę po ślubie było dla nas niesamowicie pięknym czasem, ale po niecałym roku
zaczęliśmy odczuwać pewien niedosyt. Czułam, że potrzebujemy czegoś więcej.
Byłam na drugim roku studiów i racjonalne wydawało mi się poczekać z
macierzyństwem. Wierzę jednak głęboko,
że jest Ktoś kto ma większy łeb od nas i naprawdę dobrze kieruje naszym życiem.
Czasem niezgodnie z naszymi planami i oczekiwaniami, ale ZAWSZE z dobrym
skutkiem. Tak też było tym razem.
Etykiety:
bycie mamą,
Czym jest macierzyństwo?,
jak to jest być mamą,
jak wygląda macierzyństwo,
macierzyństwo,
rodzicielstwo z różnej perspektywy
piątek, 16 września 2016
Powidła śliwkowe
Zawsze z utęsknieniem czekam na lato, które daje możliwość noszenia zwiewnych kiecek, sandałów i narzekania na wysokie temperatury. Czekam na świeże owoce i warzywa, które kupię na pobliskim targu zamiast w markecie, i które smakują o niebo lepiej, niż kupione w każdej innej porze roku. A po potem, kiedy już nasycę się wszystkimi smakami, upałem, słońcem to uwielbiam koniec lata, ciepłe i słoneczne początki jesieni... kasztany i żołędzie spadające z drzew, a potem złote i szeleszczące pod stopami liście. Niższe temperatury, które zmuszają do ubrania miękkiego swetra i grubych rajstop do sukienki, uwielbiam jesienne ubrania! Uwielbiam chłodne poranki, rześkie powietrze, gorącą i rozgrzewającą herbatę z malinowym sokiem, a przede wszystkim uwielbiam jesienne jedzenie! Uwielbiam wyczekiwane przez cały rok dojrzałe śliwki, soczyste gruszki,
słodkie kukurydze w kolbach i wielkie dynie, które świetnie nadają się
na zupę krem, kompot, placki...
czwartek, 15 września 2016
Czym jest dla mnie macierzyństwo? / Adriana
Macierzyństwo to pomieszanie zmysłów
i uczuć. Z jednej strony cieszysz się,
że maluch zaczyna chodzić, a z drugiej boisz się o niego, że zaraz zrobi sobie
krzywdę. I tak do końca życia póki będziesz matką. I na tym już praktycznie mogłabym
skończyć mój wpis na temat tego, czym jest dla mniej macierzyństwo, ale może
opowiem trochę więcej o tym, jak to moje macierzyństwo wygląda w praktyce i jak to się
stało, że mogę się tym macierzyństwem cieszyć.
Zaczynałam właśnie studia magisterskie.
Miałam przerwę w nauce, ponieważ w kierunku kosmetologia wtedy były tylko studia
licencjackie. Więc skończyłam licencjat a potem pracowałam 3 lata jako
kosmetolog w salonie kosmetycznym. Po tym czasie pojawiła się możliwość
podejścia do studiów drugiego stopnia. Więc złożyłam papiery. Studia się
zaczęły.
Byłam już mężatką i miałam swoje cztery
kąty. Któregoś dnia postanowiłam zapytać się męża czy nie che mieć już dziecka,
bo ja już jestem gotowa. Wcześniej już o tym gadaliśmy. Pomyślałam, że jak
każdy gada, „że staranie się o dziecko to długi proces”, to może zacznijmy już
dziś, żeby nie tracić czasu, bo i tak trochę to potrwa przecież.
W komplecie fot. Album rodzinny |
Etykiety:
Czym jest macierzyństwo?,
jak wygląda macierzyństwo,
kosmetologia,
macierzyństwo,
mama to zadbana kobieta,
post gościnny,
rodzicielstwo z różnej perspektywy
środa, 7 września 2016
24. miesiąc życia Tadzia
Jeszcze ciągle zapach żelu pod prysznic w niebieskiej transparentnej butelce, kojarzy mi się z porodówką i pierwszym prysznicem wziętym na spokojnie dobę po urodzeniu syna. Co wieczór w wannie przywołuję te wspomnienia, które przerywa wbiegający znienacka do łazienki chłopiec, topiący w wodzie gumowe kaczki i pudełka po jogurcie, które pozwalają bez krzyku co wieczór spłukiwać pianę z jego delikatnych włosów. Wspominam z sentymentem szpitalne sale, kroplówkę odmierzającą czas do wyczekiwanych skurczów, niepokojący dźwięk zwiastujący zanik tętna, stres, pośpiech i szczęście, którego trzeba doświadczyć, bo opisać nie sposób... więc stale na sklepowych półkach szukam tego samego żelu pod prysznic, o tym samym zapachu, jakby ze strachu, że bez niego wszystko w pamięci się zatrze. Dopiero co blizna po cesarskim cięciu zbledła, a mój syn ma już dwa lata, skończone dwadzieścia cztery miesiące! Teoretycznie to nie wiele, ale kiedy pomyślę o wszystkich nowych dla nas doświadczeniach, o trudach, smutkach i uśmiechach przez łzy, o donośnym śmiechu, który rozpędza najciemniejsze chmury i upadkach, które motywują do tego by wstać i dalej zdobywać szczyty... to jednak wiem, że dwa lata dla naszej rodziny to szmat czasu. Szmat czasu dla małego człowieka, który codziennie uczy się życia! Każda matka to powie, więc i ja pozwolę sobie na stwierdzenie oczywiste i banalne, że na przestrzeni swojego (dwudziestotrzyletniego) życia nie przywołam w pamięci innych, piękniejszych dwóch lat, niż te, kiedy jestem mamą Tadeusza. Mamą najwspanialszego chłopca na świecie!
czwartek, 1 września 2016
Blanka Bednarkiewicz
Jako dzieci mamy wiele marzeń. Różne
miewamy pomysły na to kim będziemy w przyszłości. Dziecięca fantazja nie musi
być ani spójna, ani logiczna. Zdarza się czasem,
że nasze plany wobec dorosłości potrafią wykluczać się wzajemnie. Tak również było i w moim
przypadku.
W IV klasie podstawówki na lekcji historii, omawialiśmy temat, w który dość sensacyjnie wplątany był, jeden z bardziej przebiegłych papieży. Nieustępliwa pani historyk, widząc brak zaangażowania ze strony uczniów, zawsze starała się rozpalić naszą ciekawość opowiadając intrygujące opowieści krążące w okół tematu. Tego dnia muszę przyznać, iż udało się pani rozpalić nie tylko moją ciekawość, a wręcz obudzić we mnie fascynację. Opowieść o ukrytej w majestatycznych budynkach Watykanu komnacie, w której miała znajdować się elitarna, dostępna tylko dla urzędującego papieża, biblioteka, wywołała u mnie absolutną potrzebę posiadania wiedzy o lekturach jakie oczywiście, hipotetycznie, mogłyby się tam znajdować… Od tego dnia moje młode serce i skrzydlata wyobraźnia marzyły tylko o dwóch rzeczach: o zostaniu papieżem oraz zostaniu mamą.
W IV klasie podstawówki na lekcji historii, omawialiśmy temat, w który dość sensacyjnie wplątany był, jeden z bardziej przebiegłych papieży. Nieustępliwa pani historyk, widząc brak zaangażowania ze strony uczniów, zawsze starała się rozpalić naszą ciekawość opowiadając intrygujące opowieści krążące w okół tematu. Tego dnia muszę przyznać, iż udało się pani rozpalić nie tylko moją ciekawość, a wręcz obudzić we mnie fascynację. Opowieść o ukrytej w majestatycznych budynkach Watykanu komnacie, w której miała znajdować się elitarna, dostępna tylko dla urzędującego papieża, biblioteka, wywołała u mnie absolutną potrzebę posiadania wiedzy o lekturach jakie oczywiście, hipotetycznie, mogłyby się tam znajdować… Od tego dnia moje młode serce i skrzydlata wyobraźnia marzyły tylko o dwóch rzeczach: o zostaniu papieżem oraz zostaniu mamą.
Etykiety:
bycie mamą,
Czym jest macierzyństwo?,
jak wygląda macierzyństwo,
macierzyństwo,
macierzyństwo to sens,
rodzicielstwo z różnej perspektywy
sobota, 27 sierpnia 2016
Nie wiem jak Ty, ale ja mam tak codziennie
Wiecie co
w macierzyństwie jest najgorsze? Żyjemy w społeczeństwie, które uważa,
że ma prawo do oceniania naszych relacji z dzieckiem i zachowań podpatrzonych
na ulicy a co więcej wytykania nam zauważonych błędów, nigdy prosto w oczy. Najgorsze w tym społeczeństwie są właśnie matki, jedna
świętsza od drugiej. W tym środowisku, krytykowanie, oceniania i komentowanie są na
porządku dziennym. Oczywiście póki to ja - matka idealna, najświętsza w okolicy
- krytykuję, oceniam i komentuję innych, bo jeśli chodzi o mnie to nikt nie ma
prawda wchodzić z butami w moje życie. Zgadza się?
Sama każdego
dnia uczę się nie oceniać innych, a wszystko chociażby dzięki Tacie Tadeusza,
który zawsze stara się najpierw rozważyć wszystkie możliwości, a dopiero potem
wyciągać wnioski, i który stara się poznać temat, zanim zabierze głos. W
większości afer medialnych brakuje mu zawsze przedstawienia drugiej strony
medalu (ach Ci dziennikarze...) i dystansu, którego ja próbuję się uczyć, którego próbuję nabrać, zanim wydam - być może krzywdzący i niesłusznie wydany
- osąd. Sama nie chcę, żeby ktokolwiek
osądzał mnie na podstawie sytuacji wyrwanej z kontekstu. Właśnie Tata Tadeusza nie raz, nie dwa zwracał mi uwagę na to, że oceniam rzeczywistość przez pryzmat odcinka wyrwanego z pewnej całości i krytycznym okiem patrzę na coś, czego tak naprawdę dokładnie nie sprawdziłam i nie widziałam w pełnej krasie. Trudno było mi się z nim nie zgodzić, a druga rzecz, zawsze bardzo łatwo jest oceniać sytuację, póki jesteśmy jedynie obserwatorami i sprawa bezpośrednio nas nie dotyczy. Jak wiadomo, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia... w związku z tym bezdzietni chętnie doradzają jak zająć się niemowlakiem, a matki niemowlaków z przyjemnością wypowiedzą się, jak radzić sobie ze starszakiem, który akurat przechodzi wszystkie możliwe bunty na raz. W końcu wszystko jest takie proste i oczywiste, prawda?
Etykiety:
co jest najgorsze w macierzyństwie,
inne,
krytykowanie innych matek,
łączy nas macierzyństwo,
matka matce wilkiem,
matki idealne,
ocenianie innych
czwartek, 25 sierpnia 2016
Ola Hryców
Bardzo dobrze pamiętam moment, gdy pomyślałam "ojej... mam owulację... teraz na pewno będę w ciąży!". Tak się też stało. Od tamtej chwili świadomość, że będę mamą była dla mnie źródłem nieustannej radości. Sama ciąża przebiegała absolutnie prawidłowo, całymi dniami wcinałam bułki mleczne na przemian z sokiem pomidorowym, a wieczorem, aby zmniejszyć nudności popijałam herbatkę z imbirem przygotowaną przez męża. Raz po raz widywaliśmy nasze maleństwo na ekranie USG, ale za to codziennie gadaliśmy do brzucha, w którym najczęściej około północy malec zaczynał robić spacery. To były początki...
Etykiety:
Czym jest macierzyństwo?,
jak wygląda macierzyństwo,
macierzyństwo,
post gościnny,
rodzicielstwo z różnej perspektywy
poniedziałek, 22 sierpnia 2016
Czekoladowe ciasto z cukinią
Uwielbiam domowe ciasto! Generalnie lubię spędzać czas w kuchni, chociaż więcej radości niż gotowanie, sprawia mi właśnie pieczenie. Uwielbiam sprawdzone przepisy, które wyniosłam z rodzinnego domu, a z których ciasta zawsze wychodzą idealne. Czasem dając komuś przepis muszę co prawda, poważnie zastanowić się, jak nazwać dane ciasto, bo zdarza się, że w naszym domu funkcjonuje ono pod inną, niż ta ogólnie przyjęta, nazwą. Na przykład sernik znany przez wszystkich, jako czarno-biały albo królewski, u nas nosi nazywa się Sernik pani Lalki. Wydaje mi się, że pani Lalka, która notabene nazywała się zupełnie inaczej, była znajomą babci i to właśnie od niej przepis trafił do naszej rodziny. Być może moja mama kojarzy jeszcze panią Lalkę, ale ja jej nie znam. A moje dzieci, jeśli dostaną rodzinny przepis, z pewnością będą przekonane, że Pani Lalka to postać fikcyjna, nie mniej jednak przepis pozostanie... Prawda jest taka, że większość przepisów, krąży z rąk do rąk pomiędzy babciami, córkami, wnuczkami, matkami i przyjaciółkami. Sama mam mnóstwo karteczek, na których notuję składniki - czasem nawet bez nazwy, by potem zastanawiać się, co miało wyjść z danego przepisu - na sprawdzone dania, które gdzieś mi zasmakowały. Z czekoladowym ciastem z cukinią było podobnie - przepis na nie, dostała od kogoś moja mama. Wypróbowała i podała dalej... bo warto!
Etykiety:
ciasto z cukinią,
ciasto z cukinii,
czekoladowe ciasto z cukinią,
domowe ciasto,
kuchnia,
pieczenie,
uwielbiam domowe ciasto
czwartek, 18 sierpnia 2016
Michalina
Bycie mamą okazało się być dla mnie ratunkiem. Nie
wiadomo czy nie skończyłabym źle, co wróżyło mi wiele osób, gdyby nie ciąża.
Nie staraliśmy się o dziecko. Poznaliśmy się w styczniu, wyjechałam za pieniędzmi i za nim do Belgii w czerwcu i po kilku tygodniach zaczęłam się dziwnie czuć.Wstawałam w nocy, bo pęcherz nie wytrzymywał, strasznie bolały mnie piersi. I wciąż miałam w głowie tą dziwną myśl, która prześladowała mnie od pogrzebu ukochanej babci, jeszcze zanim wyjechałam za granicę. Nie wiem skąd i dlaczego, ale na tym pogrzebie przemknęło mi przez myśl: "No teraz to mogę być w ciąży". Zupełnie znikąd, bo ani za dziećmi nie przepadałam, ani nie było mi śpieszno mieć swoje pociechy. Prowadziłam, delikatnie mówiąc "imprezowy" tryb życia. Miałam dobrą pracę, mieszkałam sama, często zmieniałam "chłopaków", nie stroniłam od używek i całonocnych imprez. Nie tak dawno zerwałam zaręczyny! A tu taka dziwna myśl. Mój ówczesny sceptycyzm ją odrzucał, ale serce się nią niepokoiło. I okazała się być prorocza.
Nie staraliśmy się o dziecko. Poznaliśmy się w styczniu, wyjechałam za pieniędzmi i za nim do Belgii w czerwcu i po kilku tygodniach zaczęłam się dziwnie czuć.Wstawałam w nocy, bo pęcherz nie wytrzymywał, strasznie bolały mnie piersi. I wciąż miałam w głowie tą dziwną myśl, która prześladowała mnie od pogrzebu ukochanej babci, jeszcze zanim wyjechałam za granicę. Nie wiem skąd i dlaczego, ale na tym pogrzebie przemknęło mi przez myśl: "No teraz to mogę być w ciąży". Zupełnie znikąd, bo ani za dziećmi nie przepadałam, ani nie było mi śpieszno mieć swoje pociechy. Prowadziłam, delikatnie mówiąc "imprezowy" tryb życia. Miałam dobrą pracę, mieszkałam sama, często zmieniałam "chłopaków", nie stroniłam od używek i całonocnych imprez. Nie tak dawno zerwałam zaręczyny! A tu taka dziwna myśl. Mój ówczesny sceptycyzm ją odrzucał, ale serce się nią niepokoiło. I okazała się być prorocza.
Wróćmy do mojego dziwnego samopoczucia. Nastał czas zjazdu do Polski. Wracałam
z bijącym sercem. Już wiedziałam, że prawdopodobnie jestem w ciąży, ale nie
chciałam w to wierzyć. Od razu po drodze kupiliśmy test i zastosowanie go było pierwszą rzeczą jaką
zrobiłam, kiedy weszłam do domu. Pozytywny. Dalej nie wierzę - niemożliwe, nie
ja! Ja się nie nadaję! Poszliśmy do lekarza. Czekaliśmy od godziny czternastej do osiemnastej
trzydzieści. "No nic tylko się cieszyć!" - usłyszałam. Zakręciło mi się
w głowie.
Dostałam ładną różową teczkę, książeczkę ciąży i katalog z zaleceniami dotyczącymi żywienia w ciąży i karmiąc piersią. Prawie się do siebie nie odzywaliśmy, w takim byłam szoku. Ale już od kilku dni po prostu to wiedziałam, więc skoro już potwierdziłam ten fakt na wszelkie możliwe sposoby, szok minął mi szybko.
I wiecie co się pojawiło? Radość !
Dostałam ładną różową teczkę, książeczkę ciąży i katalog z zaleceniami dotyczącymi żywienia w ciąży i karmiąc piersią. Prawie się do siebie nie odzywaliśmy, w takim byłam szoku. Ale już od kilku dni po prostu to wiedziałam, więc skoro już potwierdziłam ten fakt na wszelkie możliwe sposoby, szok minął mi szybko.
I wiecie co się pojawiło? Radość !
fot.pixabay |
Etykiety:
bycie mamą,
Czym jest macierzyństwo?,
jak wygląda macierzyństwo,
jak zmieniło mnie macierzyństwo,
macierzyństwo to zmiana,
post gościnny,
rodzicielstwo z różnej perspektywy
wtorek, 16 sierpnia 2016
Zawód, który niesie radość
Z pracą, a właściwie naszym nastawieniem do pracy bywa różnie - narzekamy na wysokie bezrobocie, rozsyłamy CV i zerkamy nerwowo na telefon, który nie dzwoni lub wręcz przeciwnie możemy przebierać w ofertach i więcej czasu spędzamy na negocjowaniu warunków, niż na samej pracy. Narzekamy, że niskie zarobi, że urlop za krótki, że współpracownicy gburowaci albo mlaszczą przy biurku obok, a w końcu, że wypalenie zawodowe. Czasem nie narzekamy, bo nasze życie zawodowe to nieustające pasmo sukcesów i pniemy się po szczeblach kariery na sam szczyt. Jak już pisałam, bywa różnie... w każdym razie żadna praca nie hańbi i każdy zawód jest potrzebny, żeby społeczeństwo prawidłowo funkcjonowało, chyba od tego właśnie warto rozpocząć jakikolwiek wywód na temat zawodu, który niesie radość i satysfakcjonuje.
Etykiety:
inne,
śmieciarka,
zawód który daje radość,
zawód z misją
czwartek, 11 sierpnia 2016
Czym jest dla mnie macierzyństwo? / Justyna
Macierzyństwo uczy mnie każdego dnia dawania z siebie, nie oczekując niczego w zamian. Uczy mnie cierpliwości, gdy po raz enty
układam powyrzucane z szafy rzeczy. Uczy organizacji i planowania, i
nagle okazuje się, że samodzielna podróż z dziećmi samolotem czy
pociągiem nie jest wyjściem na Mount Everest. Macierzyństwo pozwala na odkrywanie w
sobie dziecka podczas codziennych zabaw. Uczy na nowo przyjmowania
świata takiego, jakim jest. Wynagradza wszelkie smutki szczerym
dziecięcym uśmiechem, dzięki któremu od razu poprawia się nam humor.
Weryfikuje nasze poglądy na wychowanie dzieci, jakie dajemy jako „ciocia
dobra rada”, zanim sami posiadamy dzieci. Wywraca nasze życie do góry
nogami dostarczając nam nowych doświadczeń.
Etykiety:
chustowanie dzieci,
chusty do noszenia dzieci,
Czym jest macierzyństwo?,
jak wygląda macierzyństwo,
macierzyństwo,
post gościnny,
rodzicielstwo z różnej perspektywy
niedziela, 7 sierpnia 2016
23. miesiąc z życia Tadzia
Tadeusz skończył właśnie 23 miesiące! W ostatnim miesiącu w jego życiu nie zaszło wiele znaczących zmian, chociaż dziecko uczy się i rozwija każdego dnia, nie mówiąc już o tym, że każdego dnia czymś nas zaskakuje. Za to ja coraz więcej myślę o drugich urodzinach mojego syna! Oczywiście myślę o prezencie, o smaku tortu - biorąc pod uwagę upodobania mojego syna to powinien mieć smak krupniku i kabanosów, o temacie przewodnim - może ulubiona Masza i niedźwiedź, o kolorowych balonach i przede wszystkim o czasie, który będziemy mogli spędzić aktywnie całą rodziną. Przede wszystkim jednak myślę o tym, że mój syn już nigdy mniejszy nie będzie, a obok siebie mam dużego chłopca, który stale rośnie! I czasem mi żal, że dzieje się to tak szybko...
Etykiety:
23 miesiąc życia dziecka,
bunt dwulatka,
co to jest bunt dwulatka,
drugie urodziny,
pan Tadeusz,
rozwój dziecka,
wieź ojca z dzieckiem
czwartek, 4 sierpnia 2016
Czym jest dla mnie macierzyństwo? / Anna
Nie wiem, co to znaczy „ujrzeć
upragnione dwie różowe kreski”. Nie wiem, co to znaczy „bać się powiedzieć
wszystkim wokoło, że jestem w ciąży”. Macierzyństwo przyszło do mnie zupełnie
naturalnie, chwilę po tym, jak zostałam żoną.
Czy moment był dogodny? Kilka
tygodni po ślubie, kilka tygodni od rozpoczęcia nowej pracy, kilka tygodni od
przeprowadzki na niezbyt komfortowe mieszkanie… Chyba nigdy nie ma dogodnych
momentów. Dogodne ma być nastawienie: „Będę mamą!”, „Będziemy rodzicami!”. Wiele osób pytało, czy się
cieszę. Przez 4 miesiące niemalże mieszkałam w łazience, przestałam gotować, a
wyjście do pobliskiego sklepu kończyło się mroczkami przed oczami. Nie miałam
siły skakać z radości. Z drugiej strony miałam poczucie dzikiej normalności –
podjęłam decyzję, że chcę być żoną i matką, więc jestem.
Podejrzewam, że euforia przyszła wraz z kopniakami. Nawet nie z widokiem machającej rączki na USG. To też było hipernaturalne: tam w środku brzucha jest człowiek. Ale te kopniaki! Te próby nawiązania kontaktu przez dziecko, które mnie nigdy nie widziało, nie doświadczyło ode mnie nic, co by nie było zautomatyzowane przez mój organizm. A jednak! Szuka kontaktu – odpukiwanie nóżką na moje pukanie paluszkiem, wczołgiwanie się pod rękę mojego męża, która zdawać by się mogło – grzeje tylko moją skórę brzucha. A jednak! Reagowanie na mój śmiech i złość… Tyle interakcji.
Etykiety:
ciąża,
Czym jest macierzyństwo?,
jak wygląda macierzyństwo,
macierzyństwo,
post gościnny,
rodzicielstwo z różnej perspektywy
sobota, 30 lipca 2016
Domowe gofry
Próbowałam różnych przepisów znalezionych w internecie - czasem nie zadowalała mnie konsystencja ciasta, czasem smak gofrów, a czasem po prostu kiepsko się smażyły. Szukałam różnicy między tymi smażonymi na oleju i maśle, sprawdzałam czy lepiej smakują z mlekiem czy maślanką. W końcu jednak z kilku przepisów stworzyłam jeden, a gofry wyszły prawie doskonałe! Zdecydowanie pyszne!
Potrzebne składniki:
- 2 jajka
- 1 i 1/2 szklanki maślanki
- 1/2 oleju (lub roztopionego i wystudzonego masła)
- 1 i 1/2 szklanki mąki
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1 łyżeczka sody oczyszczonej
- 1 łyżka cukru waniliowego
- 2 łyżki cukru
- szczypta soli
Etykiety:
ciasto na gofry,
domowe gofry,
gofry,
gofry na maślance,
handmade,
kuchnia
czwartek, 28 lipca 2016
Czym jest dla mnie macierzyństwo? / Karolina
"Dzieci dużo biorą, ale też dużo dają" - zdanie to usłyszałam jeszcze długo przed tym jak zostałam mamą. Podczas studiów dorywczo pracowałam jako niania i rzeczywiście wtedy przekonałam się, że obcowanie z małymi dziećmi pochłania mnóstwo energii, ale jest jednocześnie bardzo satysfakcjonujące! Zdobywanie zaufania takiego brzdąca, budowanie relacji, więzi przyjacielskich, obserwowanie reakcji na świat, to wszystko i więcej zaliczam do jednych z piękniejszych doświadczeń w moim życiu. Dodatkowo poznałam w tym czasie wiele mądrych, wspaniałych mam, które do dziś stawiam sobie jako przykłady. Jeszcze wtedy wiele rzeczy, o których mówiły, było dla mnie zupełną abstrakcją - choć wydawało mi się, że rozumiem więcej niż rozumiałam. Dopiero teraz wracają we wspomnieniach i widzę je w zupełnie innym świetle. Jak wiadomo - na wszystko przychodzi pora.
Gdy dostałam zaproszenie do napisania tekstu o swoim macierzyństwie, przypomniały mi się właśnie te pierwsze doświadczenia z nie-moim jeszcze macierzyństwem i to zdanie, którym rozpoczęłam swój wywód. Ono idealnie oddaje całą paletę uczuć, jakie mam, gdy myślę o swoim macierzyństwie.
Karolina i Róża fot. Olga Jedrzejewska Photography |
Etykiety:
chustowanie dzieci,
Czym jest macierzyństwo?,
jak wygląda macierzyństwo,
karmienie piersią,
macierzyństwo,
post gościnny,
rodzicielstwo bliskości,
rodzicielstwo z różnej perspektywy
środa, 27 lipca 2016
Domowe przetwory - na słodko
Ostatnio na placu zabaw przysłuchałam się rozmowie innych mam i babć, z której dowiedziałam się przypadkiem, że nikt normalny nie robi już przetworów na zimę i nie piecze placków w domu, skoro można to wszystko kupić w sklepie. Pewnie, że można, tylko czy to naprawdę to samo...? Moim zdaniem zupełnie nie. Reasumując, dowiedziałam się, że jestem nienormalna! Co więcej jestem pewna, że takich nienormalnych, co to lubią zimą otworzyć słoik własnoręcznie przygotowanych pyszności, jest więcej. Ja w ogóle lubię domowe jedzenie, a słodkości szczególnie! W końcu nic nie jest w stanie równać się z tym zapachem ciasta, który ucieka z piekarnika i roznosi się po całym domu. Bez różnicy czy to kruche ciasteczka z maszynki, sernik czy pleśniak z zaprawionymi specjalnie do niego wiśniami. Wszystko domowe, swoje i sprawdzone jest pyszne... a przy tym to naprawdę nic trudnego. To praca, za którą warto się zabrać, żeby potem... palce lizać!
Etykiety:
domowe przetwory,
dżem bananowy z białą czekoladą,
dżem dyniowo-gruszkowy,
handmade,
kuchnia,
wiśnie w syropie,
zaprawy na zimę
czwartek, 21 lipca 2016
Czym jest dla mnie macierzyństwo? / Paulina
Bycie mamą to mieszanka wielu uczuć. Zaczyna się od wielkiej
obawy a kończy na ogromnej miłości połączonej ze wszystkimi innymi uczuciami, jakie
kiedykolwiek towarzyszyły człowiekowi. Gdy dowiedziałam się, że będę mamą, byłam szczęśliwa i
jednocześnie pełna obaw. Bałam się o to czy moja fasolka będzie rozwijała się
prawidłowo, czy sam poród przebiegnie bez komplikacji. Potem gdy już było po wszystkim i malutka była z nami, bałam
się o to czy nie jest jej zimno, czy dobrze ją karmię. Choć tych obaw było całe
mnóstwo to jednak nic nie mogło równać z miłością i szczęściem jakie dawało mi
bycie mamą.
Paulina i Ania fot. album rodzinny |
Etykiety:
Czym jest macierzyństwo?,
jak wygląda macierzyństwo,
macierzyństwo,
post gościnny,
rodzicielstwo z różnej perspektywy
piątek, 15 lipca 2016
Chustowe macanki i noszenie dzieci
Chustowe macanki to nic innego, jak spotkanie rodziców, którzy zafascynowani noszeniem dzieciaków w chustach chcą wyjść na przeciw innym rodzicom by podzielić się doświadczeniami, pokazać swoje kolorowe, tkane cuda i podotykać innych chust, by być może wśród nich znaleźć coś dla siebie. Właśnie takie chustowe macanki odbyły się w Pile po raz pierwszy, ale na pewno nie ostatni. To wyjątkowe spotkanie, wyjątkowi rodzice i niesamowity czas razem. Z pewnością okazja, by zawrzeć trwałe przyjaźnie.
Spotkanie było wspaniałe i mówię to z perspektywy laika, który znalazł się wśród osób zakochanych w chustach i mających doświadczenie w motaniu nie jednego, a czasem już kilku dzieciaków. Pogoda tego dnia nie rozpieszczała, deszcz lał jak z cebra, więc nie wszystkim udało się dotrzeć, ale kameralne spotkania mają swój urok. Była okazja do poznania nowych osób, nawiązywania bliższych relacji, które pewnie dzięki regularnym chustowym spotkaniom staną się trwalsze. Była kawa, ciasto, plotki o urokach i trudach macierzyństwa. Nie zabrakło klasycznego hasła: Zerknijcie na moje dzieci proszę, chciałabym w samotności skorzystać z toalety. To chyba standard spotkań rodzicielskich z dziećmi u boku, kiedy pragniemy chociaż na chwilę zostawić widownię w dobrych rękach. Mam nadzieję, że pilska grupa chustowa będzie się rozkręcała, a na kolejnych spotkaniach frekwencja będzie tylko większa! Poza tym z czasem, znając lepiej teren i towarzystwo, łatwiej okiełznać potomstwo i czerpać nową wiedzę, i pozytywną energię z takich spotkań. Tak czy siak chusty wymacane - ta miękka, ta trochę bardziej szorstka, ta z domieszką kaszmiru, a ta 100% bawełny, piękne kolory, dobry splot.... Generalnie orgazm nad niekończącymi się metrami przeróżnych materiałów.
Etykiety:
#carrynotscarry,
#nicminiewisi,
bezpieczeństwo dziecka,
chustowanie dzieci,
chustowe macanki,
chusty do noszenia dzieci,
motanie dzieci,
rodzicielstwo bliskości,
spotkania i warsztaty dla matek
czwartek, 14 lipca 2016
Czym jest dla mnie macierzyństwo? / Monika
Jeszcze 8 lat temu tak naprawdę wierzyłam, że życie po
porodzie zmienia się tylko o tą jedną osobę w rodzinie. Wierzyłam, że ja nie zmienię się
wcale. Będę dalej tą samą Moniką z kucykiem w kolorze mysiego blondu, okularami
i laptopem na kolanach. Niby wszyscy trąbili wokoło, że dziecko przewraca życie
do góry nogami, ale ja przewrotnie nie chciałam w to wierzyć.
Trzy misie fot. Album rodzinny |
Nie wierzysz - mówiła miłość
Macierzyństwo to nieprzebrana rzeka miłości. Nawet wtedy,
kiedy dziecko znowu maluje kredką ściany, kolejny raz nasika na podłogę, zje
cukierki przed kolacją. To właśnie ta miłość pozwala przetrwać wszystkie pytania
„co to?”, „dlaczego?” czy „daleko jeszcze?”, chociaż w środku czasami się już
gotuje. To ona nie pozwala zwyczajnie spakować się i wyjechać, by być daleko od
tego chaosu stworzonego przez dzieci. Nie pozwala, bo widzisz już te małe
zapłakane oczka. Więc zostajesz i na kolanach bujasz nie laptopa, a dziecko do
snu. Nocami nie ślęczysz przy książkach, a z dzieckiem przy cycku. Perspektywa
się zmienia, często na taką z pozycji raczkującego dziecka.
Etykiety:
Czym jest macierzyństwo?,
jak wygląda macierzyństwo,
macierzyństwo,
macierzyństwo to zmiana,
post gościnny,
rodzicielstwo z różnej perspektywy
środa, 13 lipca 2016
Samodzielność? Pozwalam na nią...
Samodzielność dziecka wymaga mnóstwo samozaparcia, pokory i cierpliwości od rodzica! To wynika z moich obserwacji, bo kiedy Tadeusz staje się coraz bardziej samodzielny i chętny do pomocy we wszystkim, wtedy ja muszę walczyć sama ze sobą, by czasem zagryźć zęby i pozwalać mu na tą samodzielność. Pragnę żeby moje dziecko uczyło się, rozwijało, podejmowało wyzwania i miało wiarę w siebie w dorosłym życiu, ale żeby tak się stało, już teraz muszę pozwalać mu uczyć się, rozwijać, podejmować wyzwania i budować wiarę w siebie. Co nie zawsze jest takie proste, jak mogłoby się wydawać... Weźmy na przykład naukę jedzenia - chcemy żeby dziecko jadło samo, ale często zamiast pozwolić mu na naukę karmimy, żeby ono nie robiło bałaganu wokół talerza. Prawda? Święta prawda, tylko jak tu się uczyć, jeśli nie można ćwiczyć nowych umiejętności... To jedna z tych sytuacji, w których muszę walczyć sama ze sobą, bo nienawidzę kiedy Tadeusz dłubie w talerzu i wszędzie można znaleźć marchewkę, podłoga jest umazana ketchupem, a cała bluzka mokra od herbaty. Tak jednak wygląda pożądana samodzielność...
czwartek, 7 lipca 2016
Czym jest dla mnie macierzyństwo? / Sylwia
Nim zaczęłam starać się z mężem o Prezesa, macierzyństwo kojarzyło mi się z błogim stanem, w którym wszystko jest jasne, piękne i radosne. Na dzień dzisiejszy wiem, że to ciągła niewiadoma i walka, w której nie zawsze to ja wygrywam. W sumie zawsze zwycięża młody, więc jestem na straconej pozycji. Każdy dzień kryje w sobie niespodziankę, jak jajko niespodzianka – nigdy nie wiesz na co trafisz, a nie zawsze zabawka Cię zadowala. Jest to ciągła nauka: cierpliwości, zrozumienia i kompromisów.
Według encyklopedii macierzyństwo to „fakt posiadania dziecka przez kobietę i bycia matką”, ale to coś więcej, o czym encyklopedia już nie mówi. Gdzieś w czeluściach internetu spotkałam się ze zdaniem: „łatwo jest być matką, gdy dziecko rodzi się zdrowe, mądre i śliczne”, nie zgadzam się do końca z tym, bo:
a) Nie tyle łatwo, co łatwiej.
b) Każde dziecko jest śliczne, bez znaczenia jest czy zdrowe, czy nie.
Etykiety:
bycie mamą,
cięcie cesarskie a poród naturalny,
Czym jest macierzyństwo?,
karmienie piersią,
macierzyństwo,
post gościnny,
rodzicielstwo z różnej perspektywy
22. miesiąc z życia Tadzia
Dwudziesty drugi miesiąc z życia Tadzia uświadomił mi, że zaraz będę miała obok siebie prawdziwego dwulatka! Dużego chłopca, który jest coraz bardziej samodzielny i z każdym miesiącem wszystko co próbuje robić własnymi siłami, wychodzi mu coraz lepiej. Efekty ciężkiej pracy małego człowieka obserwujemy codziennie. Widzę, że łatwiej zdjąć mu z siebie ubranie, niż ubrać, podobnie jest z jedzeniem, łatwiej jest jeść widelcem stałe pokarmy niż zupę łyżką. Nie mniej jednak, Tadeusz dzielnie próbuje robić różne rzeczy i naśladuje nas na każdym kroku. Moim faworytem jest udawanie, że soli się jakąś potrawę i stukanie w solniczkę paluszkiem, jak dziadek - chociaż to umiejętność zdobyta stosunkowo dawno.
czwartek, 30 czerwca 2016
Czym jest dla mnie macierzyństwo? / Agnieszka
MAMA to JA, JA to MAMA... To najtrafniejsze określenie ogółu
mojej szarej eminencji! Dokładnie od 2,5 roku pełnię najważniejszą, życiową
funkcję w świecie! Zakochana, zaczarowana, zauroczona, zapatrzona w swojego
syna - Oliwiera niczym w obrazek rodzicielka! Starająca się za wszelką cenę
zachować balans między tym co w życiu istotne, wartościowe i cenne.
Jak się to wszystko zaczęło???
Etykiety:
druga ciąża,
jak wygląda macierzyństwo,
macierzyństwo,
post gościnny,
rodzicielstwo z różnej perspektywy,
sprawdzian dla partnerów
poniedziałek, 27 czerwca 2016
Czy rozmawiać z dziećmi o śmierci?
- No, bo jak wyjaśnisz dziecku czym jest cmentarz? - zagadnął Tata Tadeusza, kiedy szliśmy w trójkę szukając nagrobka, na którym chcieliśmy zapalić znicz. Na cmentarzu byliśmy z synem nie raz, początkowo przesypiał spacery nie interesując się otoczeniem, a później wąchał chryzantemy i próbował zdmuchiwać ogień w zniczach, które prawdopodobnie kojarzyły mu się z urodzinowymi świeczkami. Trudno mu się dziwić, w końcu jest dzieckiem. Nawet teraz nie zadaje pytań, ale ja czuję potrzebę udzielania odpowiedzi. Nie po to żeby budzić negatywne emocje czy próbować wyjaśniać pojęcia totalnie abstrakcyjne na tym etapie rozwoju, ale po to żeby oswajać i uczyć. Niektórzy starają się nie rozmawiać o trudnych sprawach, chcąc zaoszczędzić dzieciom traumatycznych przeżyć - jednak prędzej czy później świat przestanie być idealny, a życie okaże się nieco bardziej brutalne.
Moim zdaniem - trzeba rozmawiać. Rzekomo nie należy rozmawiać o śmierci z dziećmi, które same nie wykazują zainteresowania tematem. A jednak temat ten jest obecny w codziennym życiu, chociażby pokątnie, ciężko go unikać - Pan Jezus został ukrzyżowany i zmarł, mama kopciuszka również opuściła dziewczynkę, gdy ta była jeszcze mała, podobnie może umrzeć przyjaciółka mamy czy kolega taty, a później babcia czy dziadek. Moim zdaniem dużo łatwiej wdrożyć samo pojęcie śmierci, kiedy nie dotyczy ono nikogo bliskiego, żeby ostatecznie było znane, gdy przyjdzie taka potrzeba. Oczywiście stosownie do wieku. Jasne, że temat śmierci można próbować wyeliminować z codziennego życia, na przykład mówiąc dziecku, że mama kopciuszka wyjechała na wczasy i nigdy nie wróci, stąd zła macocha. Jednak podobne kłamstwo może nie sprawdzić się w przypadku bliskiej osoby, której strata dla dziecka będzie rzeczywiście odczuwalna. A nie ma co się oszukiwać - śmierć jest nieodłącznym elementem życia. Rozmowy o śmierci nie są proste chociażby ze względu na fakt, że należy posługiwać się odpowiednim słownictwem - można powiedzieć, że ktoś usnął na zawsze, jednak jakby nie było sen jest stanem przejściowym i można się obudzić, śmierć jest stanem nieodwracalnym. Można mówić dziecku, że ktoś obudzi się w lepszym świecie - tylko do cholery, gdzie jest ten lepszy świat? I skoro istnieje to dlaczego nas tam nie ma? Łatwiej już chyba wyobrazić sobie, że ktoś poszedł do nieba, chociaż wątpię, żeby dla dziecka to rzeczywiście było łatwiejsze. Moim zdaniem podstawowa odpowiedź jest taka, że kiedyś żyli z nami ludzie, których już nie ma, a cmentarz jest miejscem, na którym są pomniki na ich pamiątkę - prawdopodobnie małemu człowiekowi taka odpowiedź wystarczy, a na rozmowę ze starszakiem będzie można się przygotować.
Moim zdaniem - trzeba rozmawiać. Rzekomo nie należy rozmawiać o śmierci z dziećmi, które same nie wykazują zainteresowania tematem. A jednak temat ten jest obecny w codziennym życiu, chociażby pokątnie, ciężko go unikać - Pan Jezus został ukrzyżowany i zmarł, mama kopciuszka również opuściła dziewczynkę, gdy ta była jeszcze mała, podobnie może umrzeć przyjaciółka mamy czy kolega taty, a później babcia czy dziadek. Moim zdaniem dużo łatwiej wdrożyć samo pojęcie śmierci, kiedy nie dotyczy ono nikogo bliskiego, żeby ostatecznie było znane, gdy przyjdzie taka potrzeba. Oczywiście stosownie do wieku. Jasne, że temat śmierci można próbować wyeliminować z codziennego życia, na przykład mówiąc dziecku, że mama kopciuszka wyjechała na wczasy i nigdy nie wróci, stąd zła macocha. Jednak podobne kłamstwo może nie sprawdzić się w przypadku bliskiej osoby, której strata dla dziecka będzie rzeczywiście odczuwalna. A nie ma co się oszukiwać - śmierć jest nieodłącznym elementem życia. Rozmowy o śmierci nie są proste chociażby ze względu na fakt, że należy posługiwać się odpowiednim słownictwem - można powiedzieć, że ktoś usnął na zawsze, jednak jakby nie było sen jest stanem przejściowym i można się obudzić, śmierć jest stanem nieodwracalnym. Można mówić dziecku, że ktoś obudzi się w lepszym świecie - tylko do cholery, gdzie jest ten lepszy świat? I skoro istnieje to dlaczego nas tam nie ma? Łatwiej już chyba wyobrazić sobie, że ktoś poszedł do nieba, chociaż wątpię, żeby dla dziecka to rzeczywiście było łatwiejsze. Moim zdaniem podstawowa odpowiedź jest taka, że kiedyś żyli z nami ludzie, których już nie ma, a cmentarz jest miejscem, na którym są pomniki na ich pamiątkę - prawdopodobnie małemu człowiekowi taka odpowiedź wystarczy, a na rozmowę ze starszakiem będzie można się przygotować.
czwartek, 23 czerwca 2016
Czym jest dla mnie macierzyństwo? / Asia
Czym
jest dla mnie macierzyństwo - od „nie lubię dzieci” do bloga dla mam
Do macierzyństwa długo dojrzewałam. Nigdy nie należałam do
kobiet, które marzyły o dzieciach, które lubiły je do tego stopnia, że zajmowały
się cudzymi dziećmi, rozczulały na ulicy nad wózkami i brzuchami. Wręcz
przeciwnie. Dzieci unikałam.
Moje wczesne wyobrażenie
o macierzyństwie
Owszem chciałam mieć dzieci – idealnie dwójkę, idealnie
chłopca i dziewczynkę, idealnie chłopca pierwszego córkę drugą, idealnie ... W przyszłości. Kiedyś, kiedy dorosnę. Potem „kiedy dorosnę” zamieniło się w „po trzydziestce”. Tu
przemówiły do mnie wyniki badań wskazujące na zwiększone ryzyko chorób
genetycznych z wiekiem matki. Czas leciał i tylko moja babcia w każde święta pytała o
wnuki.
Najstarsza i mama fot. Album rodzinny |
Etykiety:
Czym jest macierzyństwo?,
jak wygląda macierzyństwo,
macierzyństwo,
post gościnny,
rodzicielstwo z różnej perspektywy
Dajmy ojcom święty spokój
W związku z dniem taty, dużo głośniej niż w innych dniach mówi się o ojcach superbohatrach, a nie... nie mówi się o ojcach, bo zgodnie z hasłem królującym w internetach: Ojcem może być każdy, ale tylko ktoś wyjątkowy może być tatą. Wobec tego mówi się o tatusiach - superbohaterach, którzy angażują się w życie rodzinne bardziej niż za czasów naszych dziadów i pradziadów. O tych, którzy pomagają mamom i spędzają czas z dziećmi - w zeszłym roku sama pisałam o tym, że tata jest niezastąpiony. Nadal podpisuję się pod tym rękoma i nogami. Wkurza mnie wynoszenie ojców na piedestały za robienie tego, co należy do ich obowiązku. A jednocześnie wkurza mnie, że na mężczyzn ciągle się narzeka, ojców krytykuje na każdym kroku. Z wybranków życia, facetów do zadań specjalnych robi się sierotki, które mają dwie lewe ręce. Nieważne czy to za sprawą równouprawnienia płciowego czy wynika z potrzeby serca. Ważne, żeby ojcowie byli zaangażowani w życie swoich dzieci, chociaż nic nie zrobią tak samo jak mama, bo wszystko zrobią jak tata. Ważne, żeby dzieci były szczęśliwe. Ważne, żeby kobiety zmieniły swój tok myślenia.
Etykiety:
bycie rodzicem,
kobiety narzekają na mężczyzn,
matki narzekają na ojców,
ojcem może być każdy ale tylko ktoś wyjątkowy może być tatą,
relacja ojca z synem
czwartek, 16 czerwca 2016
Czym jest dla mnie macierzyństwo? / Dorota
Macierzyństwo dla mnie to Oskar, Bartek i Marta. W tych trzech
imionach zaczyna się i kończy mój świat. Jestem mamą na trzech etatach. Jestem też
oczywiście córką, siostrą, żoną i koleżanką. Jednak od dobrych 15 lat mój świat
kręci się wokół kolejnych małolatów przychodzących na świat i dorastających w naszej rodzince. Początek mojej macierzyńskiej drogi był bardzo ambitny i planowany z rozmachem. Praca do siódmego miesiąca ciąży,
potem miał być krótki urlop macierzyński i… tu życie zweryfikowało moje
podejście do bycia mamą. Kiedy na świecie pojawił się Oskar, przepadłam!
Etykiety:
Czym jest macierzyństwo?,
jak wygląda macierzyństwo,
macierzyństwo,
post gościnny,
rodzicielstwo z różnej perspektywy
środa, 15 czerwca 2016
Dziecko z gołym tyłkiem
Dorośli pytają: dziecko na plaży nago czy ubrane? Mnie zastanawia skąd w ogóle to pytanie, które właściwie mogłoby nie istnieć - dorośli nie chodzą po plaży nago, więc analogicznie, dzieci również powinny być ubrane. Pomijając plaże nudystów - tam wszyscy chodzą nago i nikt nie pyta o to, kto powinien się ubrać. Jednak skoro dyskusje wokół tematu się toczą, a rodzice spierają się ze sobą i argumentów nie brakuje żadnej ze stron konfliktu, to odpowiedź na pytanie nie jest taka oczywista. Nie jestem w stanie do końca tego zrozumieć. Jestem zwolenniczką ubierania dzieci na plaży, żeby było jasne... chociaż wolę powiedzieć, że jestem za tym, by uczyć dzieci od najmłodszych lat tego, że istnieją pewne społeczne normy, wśród nich taka, że nie obnażamy się w miejscach publicznych. A plaża niewątpliwie takim miejscem jest, koniec i kropka. Wystarczy ubrać stosowny strój - strój kąpielowy, spodenki czy pampersa, jeśli dziecko go potrzebuje. Nie wiem czy przemówi do Ciebie kwestia higieny czy wygody, zrozumienia dla innych plażowiczów, którzy mogą nie mieć ochoty oglądać cudzego gołego tyłka czy może chęć ochronienia dziecka przed wzrokiem pedofila. Nie obchodzi mnie, który z argumentów wybierzesz, tylko ubierz dziecku majtki.
Problem nagości dzieci nie kończy się na plaży. Istnieje również w innych miejscach przestrzeni publicznej, na przykład kiedy dziecko chce się kąpać w miejskiej fontannie, a mama rozbiera je do rosołu. Pomijam fakt, że woda chlorowana śmierdzi z daleka, że zakaz kąpieli jak byk, na tabliczce obok. Gołe dziecko w centrum miasta. Moim faworytem jest jednak "wysadzanie" dziecka w miejscu publicznym. Mam świadomość tego, że jeśli dziecko mówi, że chce mu się siku to zazwyczaj już prawie leci mu po nogach i nie ma za dużo czasu na szukanie toalety (chociaż jeszcze nie jesteśmy na tym etapie, więc co ja tam mogę wiedzieć...) A jeśli nie ma w okolicy szalet miejskich, ani sklepu czy instytucji, w której można by skorzystać z łazienki - nie ma wyjścia, trzeba szukać krzaczków. I nie wiem czy ludziom trzeba by zdefiniować czym jest krzak czy problem tkwi gdzie indziej, ale sama byłam świadkiem jak mama wysadzała około trzyletnią dziewczynkę na pasie zieleni przy głównej ulicy, chociaż metr dalej był parking a przy nim wysokie krzaki, za którymi śmiało można było załatwić potrzebę dyskretnie. Czy naprawdę nie można było zrobić trzech kroków więcej, żeby nie świecić dziecięcym tyłkiem w centrum miasta? W końcu trzylatek naprawdę pojmuje co się wokół niego dzieje i można mu wpajać podstawowe informacje o świecie, na przykład taką, że miejsc intymnych przechodniom nie pokazujemy.
Problem nagości dzieci nie kończy się na plaży. Istnieje również w innych miejscach przestrzeni publicznej, na przykład kiedy dziecko chce się kąpać w miejskiej fontannie, a mama rozbiera je do rosołu. Pomijam fakt, że woda chlorowana śmierdzi z daleka, że zakaz kąpieli jak byk, na tabliczce obok. Gołe dziecko w centrum miasta. Moim faworytem jest jednak "wysadzanie" dziecka w miejscu publicznym. Mam świadomość tego, że jeśli dziecko mówi, że chce mu się siku to zazwyczaj już prawie leci mu po nogach i nie ma za dużo czasu na szukanie toalety (chociaż jeszcze nie jesteśmy na tym etapie, więc co ja tam mogę wiedzieć...) A jeśli nie ma w okolicy szalet miejskich, ani sklepu czy instytucji, w której można by skorzystać z łazienki - nie ma wyjścia, trzeba szukać krzaczków. I nie wiem czy ludziom trzeba by zdefiniować czym jest krzak czy problem tkwi gdzie indziej, ale sama byłam świadkiem jak mama wysadzała około trzyletnią dziewczynkę na pasie zieleni przy głównej ulicy, chociaż metr dalej był parking a przy nim wysokie krzaki, za którymi śmiało można było załatwić potrzebę dyskretnie. Czy naprawdę nie można było zrobić trzech kroków więcej, żeby nie świecić dziecięcym tyłkiem w centrum miasta? W końcu trzylatek naprawdę pojmuje co się wokół niego dzieje i można mu wpajać podstawowe informacje o świecie, na przykład taką, że miejsc intymnych przechodniom nie pokazujemy.
czwartek, 9 czerwca 2016
Czym jest dla mnie macierzyństwo? / Paulina
Macierzyństwo z całkiem innej perspektywy. Z perspektywy kobiety, córki, starszej i młodszej siostry. Z perspektywy jeszcze nie mamy, ale doskonałego obserwatora własnych rodziców.
Gdy któregoś wiosennego dnia rodzice powiedzieli mi i mojemu rodzeństwu o tym, że będzie nas więcej nie mogłam w to uwierzyć. Serce zaczęło mi mocniej bić, a usta nie chciały się zamknąć. Zawsze marzyłam, aby mieć jeszcze młodsze rodzeństwo. Mama miała 42 lata, gdy na świat przyszedł Maciej. Mój brat, najmłodszy w rodzinie. Ciąża przebiegała bez większych komplikacji. Maciej urodził się cały i zdrowy. Mama także czuła się dobrze po porodzie. Mama z Maciejem wróciła po 3 dniach w szpitalu do domu. Dzień, w którym zobaczyłam brata po raz pierwszy zostanie na dłuuuugo w mojej pamięci!
Paulina i Maciek fot. selfie |
Etykiety:
Czym jest macierzyństwo?,
jak wygląda macierzyństwo,
macierzyństwo,
post gościnny,
rodzicielstwo z różnej perspektywy
wtorek, 7 czerwca 2016
21. miesiąc z życia Tadzia
Dwudziesty pierwszy miesiąc skończony, dacie wiarę? To miesiąc, w którym podejmujemy próbę samodzielnego spania w swoim pokoju, w dużym łóżku. Jeśli chodzi o efekty to muszę przyznać, że bywa różnie - jedna noc w całości u siebie, inna tylko do pierwszej pobudki. Tadeusz jest już duży i ma świadomość, że chcemy go wygonić z naszego łóżka, więc dzielnie stawia opór. Poza tym, póki jest karmiony piersią, nie liczę na zadowalające efekty, bo nawet nie śmiem oczekiwać przespanej nocy. Poza tym podejmujemy się nauki korzystania z nocnika, tak na dobre. Jestem pełna obaw, ale widząc jak inne umiejętności mój syn zdobywa ekspresowo to mam nadzieję, że również z nocnikiem nie będzie problemów. Majtek mamy zapas, mopa w gotowości również, każdy z nas musiał kiedyś przekonać się do nocnika, więc i na Tadeusza przyszła pora! Niebieski nocnik z kaczuszką czy innym cudem czeka...
Subskrybuj:
Posty (Atom)