niedziela, 28 czerwca 2015

Poznajmy się...

Bloga pisze się dla czytelników. Nie ma co się oszukiwać, bez nich blog nie istnieje. Owszem, takie zapiski pozwalają zatrzymać na chwilę czas, jak fotografie. Ułatwiają wspomnienia, kiedy po pewnym czasie szczegóły ulatują z pamięci. Jednak gdybym miała pisać tylko dla siebie, a nie dla czytelników to pisałabym pamiętnik, nie bloga. Nie chodzi tu o to, by przypodobać się komukolwiek, by wpisać się w pewien schemat, by powiedzieć to co inny chcą usłyszeć, ale by zostawić w blogosferze cząstkę siebie. Blogowanie to swego rodzaju ekshibicjonizm w sieci, z tą różnicą, że obnaża się duszę, nie ciało. Blog pozwala mi opowiedzieć o moim macierzyństwie, emocjach z nim związanych, podzielić się spostrzeżeniami i doświadczeniem, które zdobywam. Pozwala mi pokazać kawałek naszego świata.

Liczby rzekomo nie kłamią. Z analizy statystyk blogowych wynika, że nie powinnam narzekać na brak czytelników. Jestem przekonana, że postów nie piszę na darmo. Jednak nurtuje mnie coś zupełnie innego, mianowicie szukam odpowiedzi na pytanie: Kim są czytelnicy Brzuchaczy?

wtorek, 23 czerwca 2015

Pomocnik mamy czy ojciec?

A ojciec? Ojca nikt nie traktuje poważnie... Oburzasz się, bo przecież czasy się zmieniły i ojcowie są coraz bardziej zaangażowani w życie rodzinne i wychowanie swoich dzieci. Dużo mówi się o tym, że w dzisiejszych czasach ojcowie pomagają matkom... No właśnie, w tym pomaganiu tkwi haczyk.

W naszym społeczeństwie kobieta musi być doskonałą żoną i kochanką, spełnioną bizneswomen w wielkiej korporacji, perfekcyjną panią domu, dobrą kucharką i matką.  Matką musi być idealną. Powinna z uśmiechem opowiadać o macierzyństwie bez skazy, plusach stanu błogosławionego i urokach porodu. Nie ma prawa narzekać, ani publicznie przyznać się, że opieka nad potomkiem czy wychowanie małego człowieka czasem zwyczajnie ją przerastają. Matka powinna myśleć głównie o dziecku, najlepiej gdyby zapomniała o sobie...

sobota, 20 czerwca 2015

W ubiegłym roku byłam brzuchaczem...

W ubiegłym roku o tej porze byłam brzuchaczem28 tygodniu ciąży. Teraz pozostaje powspominać okrągły brzuch z Tadeuszem w środku. Nosiłam ze sobą około dziesięciu dodatkowych kilogramów, więc mniej więcej tyle samo co obecnie. Teraz jednak jest to trochę bardziej odczuwalne, całe szczęście, że mały człowiek robi się coraz bardziej mobilny, a tachanie go pod pachą niedługo nie będzie tak bardzo konieczne. Muszę przyznać, że okres bycia brzuchaczem to piękny czas, ciąża była dla mnie łaskawa i życzę wszystkim kobietom, by z wielkimi brzuchami czuły się równie wspaniale, a ciąża była rzeczywiście stanem błogosławionym, a nie przekleństwem...

10 czerwca 2014 - 27 tydzień ciąży

niedziela, 7 czerwca 2015

9. miesiąc z życia Tadzia

Dziewiąty miesiąc z życia Tadzia daje nowe możliwości. Raczkowanie ułatwia życie, pozwala dotrzeć w każdy kąt - nie ma już miejsc nie do zdobycia. Gdy tylko można złapać się czegoś, noga automatycznie wędruje w górę i zaczyna się wspinaczka. Kiedy ktoś jest pobliżu i asekuruje, Tadeusz czuje się dużo pewniej, ale czasem wcale nie zważa na to, że może upaść. Dopiero, kiedy musi radzić sobie sam, każdy krok stawia ostrożniej, jest rozważniejszy.