Bloga pisze się dla czytelników. Nie ma co się oszukiwać, bez nich blog nie istnieje. Owszem, takie zapiski pozwalają zatrzymać na chwilę czas, jak fotografie. Ułatwiają wspomnienia, kiedy po pewnym czasie szczegóły ulatują z pamięci. Jednak gdybym miała pisać tylko dla siebie, a nie dla czytelników to pisałabym pamiętnik, nie bloga. Nie chodzi tu o to, by przypodobać się komukolwiek, by wpisać się w pewien schemat, by powiedzieć to co inny chcą usłyszeć, ale by zostawić w blogosferze cząstkę siebie. Blogowanie to swego rodzaju ekshibicjonizm w sieci, z tą różnicą, że obnaża się duszę, nie ciało. Blog pozwala mi opowiedzieć o moim macierzyństwie, emocjach z nim związanych, podzielić się spostrzeżeniami i doświadczeniem, które zdobywam. Pozwala mi pokazać kawałek naszego świata.
Liczby rzekomo nie kłamią. Z analizy statystyk blogowych wynika, że nie powinnam narzekać na brak czytelników. Jestem przekonana, że postów nie piszę na darmo. Jednak nurtuje mnie coś zupełnie innego, mianowicie szukam odpowiedzi na pytanie: Kim są czytelnicy Brzuchaczy?
Liczby rzekomo nie kłamią. Z analizy statystyk blogowych wynika, że nie powinnam narzekać na brak czytelników. Jestem przekonana, że postów nie piszę na darmo. Jednak nurtuje mnie coś zupełnie innego, mianowicie szukam odpowiedzi na pytanie: Kim są czytelnicy Brzuchaczy?