W czasie ciąży dużo czytałam o tym, że dzieci karmione wyłącznie piersią często nie chcą jeść z butelki, a także odwrotnie, że karmione butelką przyzwyczajają się do niej i nie chcą ssać efektywnie piersi. Obawiałam się, jak to będzie w naszym przypadku, ponieważ wyboru nie mieliśmy - Tadeusz musiał raz po raz korzystać z butelki. Książkowe mądrości zweryfikowaliśmy z rzeczywistością i nie podpisuję się pod wyżej wspomnianą teorią - zapewniam, że dziecko może być karmione piersią, a w okolicznościach wyjątkowych jeść z butelki, chociaż oczywiście warto pamiętać, że nie każde dziecko pójdzie na taki układ, chociażbyśmy stanęli na głowie... Warto jednak zacząć proces akomodacji od samego początku, zaraz po narodzinach.
Matki karmiące mają ciężko, bo nigdzie nie mogą ruszyć się bez dziecka. Niekoniecznie, ale jakaś prawda jest w tym stwierdzeniu. Wszystko zależy matki, od tego jaki tryb życia prowadzi, ile czasu potrzebuje spędzić bez dziecka i czy jest gotowa na rozłąkę. Do tego dochodzi kwestia tego czy dziecko jest gotowe na rozłąkę oraz to czy ma się z kim to dziecko zostawić, same wiecie... Ja już w czasie ciąży wiedziałam, że miesiąc po narodzinach Tadeusza, wrócę na uczelnię i będzie wiązało się to z całodniowymi wyjazdami albo przynajmniej rozłąką na kilka godzin i karmieniami z doskoku.