Do wyznaczonego terminu porodu zostało już tylko 7 dni - ostatnia prosta do celu. Nic nie wskazuje na to, żeby Fasol miał urodzić się wcześniej. I dobrze! Pozostawia nam czas, by dopiąć wszystko na ostatni guzik.Wiele ciężarnych kobiet z niecierpliwością oczekuje chwili, w której maluch przyjdzie na świat. Marzą o tym, by jak najszybciej móc wziąć go na ręce, przytulić, nakarmić, przewinąć... a ja dla odmiany delektuję się noszeniem go w brzuchu! To dziwne? Być może, ale wszystko przed nami, przez długie lata. Nie ma co spieszyć się, skoro i tak przyjdzie nam stawić temu czoła. Za to w brzuchu już nigdy Tadzika nie schowamy.
To ostatnie dni przygotowań i porządków, przeorganizowania świata.
Do każdego ważnego wydarzenia czy spotkania przygotowujemy się, prawda? Pamiętacie swoje pierwsze randki? Ja miałam 15 minut, od chwili wstania z łóżka do momentu wyjścia z domu - taki łaskawy był mój narzeczony! Z porodem jest podobnie... warto zapanować nad tym, czego możemy dopilnować przed pójściem do szpitala. Pewne rzeczy i tak nas zaskoczą, ale dobrze, żeby było ich jak najmniej.
Od kilku dni cały czas dopisuję i wykreślam z listy ważne rzeczy, które chciałabym jeszcze zrobić!